piątek, 18 marca 2011

Piramida żywienia

Autorem artykułu jest aniutek


Każda z nas marzy, by mieć szczupłą sylwetkę i ..... nie musieć myśleć o kaloriach. To się spełni, gdy zastosujesz zasady naszej piramidy

Piramidę żywienia stworzono zgodnie z zasadami diety śródziemnomorskiej. Jest ona bowiem uznawana za najzdrowszą na świecie - zapobiega miażdżycy, chroni serce i pomaga utrzymać właściwą wagę. Piramidę podzielono na 6 poziomów: na niższych są produkty, które należy jadać często i w większych ilościach, na wyższych te, które jada się najrzadziej. Oto cały sekret tej kuracji.

6. Poziom: czerwone mięso, masło, biały chleb, słodycze
Wieprzowinę, wołowinę, tłuszcze zwierzęce, jasne pieczywo jadaj rzadko, np. 2 razy w tygodniu i w małych ilościach.

Słodycze - 3 razy w miesiącu.

5. Poziom: produkty mleczne
Twarogi, jogurty, mleko (jest w nich wapń, wit. A, D i E) jedz codziennie lub przynajmniej co drugi dzień. Sery żółte i pleśniowe - 2 do 3 razy w tygodniu.

4. Poziom: ryby, drób, jaja
Ryby i drób jedz przynajmniej co drugi dzień, bo są dobrymi źródłami białka (to podstawowy budulec organizmu), jajka - np. raz w tygodniu. Ryby zawierają też kwasy omega-3, usprawniające pracę mózgu i dbające o serce.

3. Poziom: warzywa strączkowe i orzechy
Warzywa strączkowe powinno się jadać codziennie (czasem mogą zastąpić mięso). Te warzywa - fasola, groch, soja, soczewica, cieciorka - są bowiem doskonałym źródłem białka, także minerałów (potasu, wapnia, żelaza) i wit. B.

Orzechy, np. włoskie i migdały, też jedzmy codziennie po kilka sztuk.

2. Poziom: warzywa, owoce (także soki)
Warzywa (z wyjątkiem strączkowych) powinny być składnikiem każdego posiłku. Warto je jadać też między posiłkami. Są one głównym źródłem witamin, minerałów i błonnika pokarmowego.

Owoce - jedz 2-3 porcje dziennie (porcja to np. mały banan, jabłko, mandarynka, pół szklanki malin, porzeczek).

1. Poziom: produkty pełnoziarniste, oliwa
Produkty zbożowe: ciemne pieczywo, muesli, kasze, płatki zbożowe jedz codziennie. Do każdego posiłku wybieraj jeden z tych produktów (znajdują się w nich węglowodany niezbędne do produkcji energii). Tłuszcze roślinne: oliwę i oleje też spożywaj codziennie, do 2 łyżek.

Co jeszcze jest ważne przy stosowaniu zasad piramidy

• Najbardziej wskazane jest spożywanie 5 posiłków dziennie. Produkty zbożowe powinny występować prawie w każdym posiłku, warzywa i owoce w pięciu, a mięso (lub ryby, jajka czy warzywa strączkowe) - w jednym.

• Posiłki powinny być małe, wówczas są lepiej trawione. Wtedy organizm przyswaja również więcej witamin i minerałów.

• Staraj się unikać produktów wysoko przetworzonych (np. koncentratów, konserw), a także zawierających dużo soli, cukru, tłuszczów nasyconych i substancji konserwujących.

• Nie sięgaj po alkohol. Dopuszczalna jest czasami lampka czerwonego wina do posiłku.

• Ważna jest też aktywność fizyczna. Nie chodzi wcale o intensywne ćwiczenia, lecz o codzienny ruch, np. półgodzinny spacer.

--- Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl

Karczek wieprzowy-sposoby przygotowania

Autorem artykułu jest Halszczak


Nie ukrywam, że ostatnio korzystałem z dobrodziejstw stron oferujących artykuły do przedruku. Raz z lenistwa, dwa z chronicznego braku czasu. Niestety po przeczytani kilku wpisów na tychże stronach, stwierdziłem (chociaż asem pisarskim nie jestem), że poziom kulinarnych opisów leci na pysk.

Zgubny wpływ komórkowych esemesów, internetowych emiliów, tudzież kilkunastu innych aspektów „młodzieżowego” życia społecznego sprawiło, że poziom „pisarstwa” w naszym kraju sprowadził się do 160 (słownie stu sześćdziesięciu) znaków, które jest w stanie zrozumieć pokolenie moich dzieci. Do rzeczy jednak, bo o karczusiu być miało i o sposobach przygotowania owego kawałka wieprzowego grzbietu. Karczuś to kawałek mięsa „poprzedzający” kotlet schabowy u świniaka (takiego żywego), a nadający się do wszystkiego, od pieczeni mielonej poczynając, a na kotletach panierowanych a’la schabowy kończąc, albowiem w tym temacie pomysłowość gotującego jest ograniczona jedynie wielkością kuchni. Ze względu na swoją wrodzoną „tłustość”, doskonale nadaje się na grila, acz trza uważać, coby się nie spalił z wierzchu w środku pozostając surowy. Do duszenia, polany sosikiem, z dodatkiem ziemniaczków lub innych klusków, wreszcie na kotlety mielone, niesłusznie „sznyclami” zwanymi. Smażymy to mięsko na smalcu, względnie oliwie, nigdy na maśle, bo to się szybko przypala i nie pozwala uzyskać odpowiedniej „rumianości”, podlewamy, w wypadku duszenia, zawsze gorącą wodą, ponieważ, jak wołowina, karczuś podlany zimnym płynem (wyjątkiem jest piwo, ale i ono nie może być prosto z lodówki) robi się okrutnie łykowaty. Pieczemy w rękawie, bo się nie spieka na wiór, a niewielki dodatek smalcu pozwala na uzyskanie niezbędnej kruchości i soczystości.

Najlepiej przed przystąpieniem do obróbki końcowej, mięsko dobrze zasolić, „wmasowując” w nie sól, zamacerować w mieszance ziół, przypraw i oliwy, i odstawić na kilka dni w chłodne miejsce, nie zapominając o kilkukrotnym obyrtaniu aby mięsko dobrze „przeszło”. Tak przygotowane i upieczone nadaje się do spożycia od razu, a po przestygnięciu jest świetnym dodatkiem do kanapek.

Przykładowa macerka: pieprz czarny ziarnisty, ziele angielskie, majeranek (może być suszony), sproszkowana ostra papryka, czosnek granulowany, liść angielski, sok z cytryny, lub ocet, oliwa z oliwek lub olej (bo tańszy), dodatkowo można dodać kilka ziaren jałowca, ale z tym trzeba uważać, bo może nam jałowcówka wyjść. Specjalnie nie podaje ilości składników, bo te są uzależnione od przygotowującego i jego gustu, oraz od wielkości karczku. Pieprz i ziele rozgniatamy w moździerzu, dodajemy resztę składników (bez soku z cytryny i oliwy) i jeszcze raz rozgniatamy. Przesypujemy do miski, dolewamy sok z cytryny, mieszamy na papkę i odstawiamy na pół godziny (mniej więcej) coby się przegryzło. W czasie „przegryzania” solidnie solimy i „masujemy” mięso, i odstawiamy (najlepiej w pojemniku, w którym mięso będzie się macerowało). Karczuś może spokojnie postać w kuchni około godziny, pięknie puszcza „sok”, który już sam w sobie jest zalewą solną. Gdy macerka się „przegryzie” dolewamy do niej oliwę (ja dodatkowo daję kilka łyżek oliwy paprykowo-czosnkowej), mieszamy, zalewamy mięso, trzeba je kilkakrotnie kopyrtnąć w pojemniku, coby się dobrze przyprawy rozłożyły, zamykamy pudełko i odkładamy do lodówki. Takie mięso może przeleżeć tydzień, obracane codziennie, a później to jak kto lubi. U mnie najczęściej karczuś ląduje na niskim ruszcie w kombiwarze, nagrzanym do 220 stopni, podlany szklanką bulionu wołowego (może być z kostki).

W piekarniku się piecze, w rondelku dusi, a w tym ustrojstwie się jednocześnie i dusi, i piecze, ale to już temat na zupełnie inną opowieść.

---

Kulinarni.info.pl - portal kulinarnie zakręconych facetów.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wino domowe. Jak zrobić wino w domu?

Autorem artykułu jest Rafał Wawrowski


Jednym z najważniejszych powodów, dla których podejmujemy próbę przygotowania wina, piwa, miodów pitnych w domu, jest chęć sporządzenia trunku o wyjątkowych walorach smakowych. Niejednokrotnie dużo lepszych od tych, które można spotkać na półkach sklepowych.

Wyrób alkoholi domowych, wina domowego, jest wspaniałym hobby. Hobby pięknym i przyjemnym. Jednym z najważniejszych powodów, dla których podejmujemy próbę przygotowania wina, piwa, miodów pitnych w domu, jest chęć sporządzenia trunku o wyjątkowych walorach smakowych. Niejednokrotnie dużo lepszych od tych, które można spotkać na półkach sklepowych. Ogromną satysfakcję sprawi nam poczęstowanie rodziny czy znajomych alkoholem własnej roboty i usłyszenie od nich słów pochwały oraz zachwytu. Każdy, kto posiada owoce – z własnej działki, lub dostaje je od rodziny, znajomych, bądź też kupuje – może przerobić je na wino domowe.

Do domowego winiarstwa możemy użyć:

Owoce świeże - są podstawowym surowcem do wyrobu wina. W naszym domowym winiarskim hobby możemy użyć każdego owocu dostępnego na rynku. Mogą być to owoce krajowe np.: winogrona, jabłka, gruszki, śliwki, porzeczka, agrest, aronia, maliny, truskawki. Mogą być to także owoce południowe np.: cytryny, pomarańcze, ananasy, daktyle, granaty, mango, kiwi. Przy doborze owoców musimy jedynie pamiętać, że nie jest prawdą, że do wina możemy dodawać owoce nadgniłe i gorszej jakości, ponieważ wino z takich owoców będzie kiepskiej jakości i o marnym smaku.

Owoce suszone – doskonały dodatek do win, dostępne przez cały rok, należy pamiętać, że w owocach suszonych na skutek odparowania wody wszystkie składniki występują w zagęszczeniu. Przed dodaniem ich do fermentacji należy je umyć i rozdrobnić. Doskonałe efekty można uzyskać poprzez połączenie owoców świeżych i suszonych.

Owoce mrożone – kupne jak i samodzielnie mrożone w okresie letnim.

Owoce w puszkach – również nadają się do przygotowywania win np.: egzotycznych jak Sangria. Używając owoców w puszkach (np.: ananasów) należy dodać je do wina razem z zalewą w której się znajdują.

Miód – w domowym wyrobie alkoholi może pełnić dwojaką rolę: jako surowiec podstawowy w produkcji miodów pitnych lub jako surowiec dodatkowy, uszlachetniający wina gronowe, owocowe, a nawet piwa jak i mocne trunki.

Zboża – najczęściej wykorzystywane jest żyto, pszenica, ryż i kukurydza. Przygotowanie z nich wina jest bardzo proste. Surowiec ten nie wymaga wstępnej obróbki jak w przypadku owoców świeżych.

Kompoty, dżemy – możemy je przerabiać na wina, należy tylko uważać by nie były popsute.

Niezbędny sprzęt do domowego wyrobu wina:

- Balony szklane lub pojemniki do prowadzenia fermentacji;

- Korek i rurka fermentacyjna

- Wężyki do spuszczania wina

- Wskaźnik do mierzenia cukru – cukromierz

Powyższy sprzęt jest to niezbędne minimum które pozwoli nam na rozpoczęcie przygody z domowym winiarstwem. Asortyment dostępny w wielu sklepach winiarskich.

Etapy produkcji wina:

Owoce – owoce wybieramy zawsze świeże i dojrzałe, należy je dobrze umyć, usunąć pestki.

Uzyskanie soku lub fermentacja w miazdze – wino możemy fermentować z soku uzyskanego z owoców (np.: z sokowirówki), możemy użyć też różnego rodzaju pras dostępnych na rynku. Możliwa jest też fermentacja w miazdze. W tym celu należy owoce rozgnieść i dodać preparat enzymatyczny. Przygotowany nastaw należy uzupełnić wodą i cukrem, a następnie dodać wodę, pożywkę i drożdże.

Fermentacja trwa od 1 do 4 tygodni. Po tym czasie wino należy zlać znad osadu do czystego pojemnika (fermentatora) i tam nadal zamknięte korkiem z rurką fermentacyjną powinno dokończyć swoją fermentację. W tym czasie wino należy zlać znad osadu 2-3 razy co 1-2 miesiące. Po całkowitym wyklarowaniu się, wino jest gotowe do zlania do butelek i zakorkowania.

Leżakowanie w piwnicy poprawi smak każdego wina.

Serdecznie polecam.

---

Po więcej informacji o produkcji wina zapraszam na stronę.

Sklep winiarski WinoHOBBY.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wino domowe. Jak zrobić wino w domu?

Autorem artykułu jest Rafał Wawrowski


Jednym z najważniejszych powodów, dla których podejmujemy próbę przygotowania wina, piwa, miodów pitnych w domu, jest chęć sporządzenia trunku o wyjątkowych walorach smakowych. Niejednokrotnie dużo lepszych od tych, które można spotkać na półkach sklepowych.

Wyrób alkoholi domowych, wina domowego, jest wspaniałym hobby. Hobby pięknym i przyjemnym. Jednym z najważniejszych powodów, dla których podejmujemy próbę przygotowania wina, piwa, miodów pitnych w domu, jest chęć sporządzenia trunku o wyjątkowych walorach smakowych. Niejednokrotnie dużo lepszych od tych, które można spotkać na półkach sklepowych. Ogromną satysfakcję sprawi nam poczęstowanie rodziny czy znajomych alkoholem własnej roboty i usłyszenie od nich słów pochwały oraz zachwytu. Każdy, kto posiada owoce – z własnej działki, lub dostaje je od rodziny, znajomych, bądź też kupuje – może przerobić je na wino domowe.

Do domowego winiarstwa możemy użyć:

Owoce świeże - są podstawowym surowcem do wyrobu wina. W naszym domowym winiarskim hobby możemy użyć każdego owocu dostępnego na rynku. Mogą być to owoce krajowe np.: winogrona, jabłka, gruszki, śliwki, porzeczka, agrest, aronia, maliny, truskawki. Mogą być to także owoce południowe np.: cytryny, pomarańcze, ananasy, daktyle, granaty, mango, kiwi. Przy doborze owoców musimy jedynie pamiętać, że nie jest prawdą, że do wina możemy dodawać owoce nadgniłe i gorszej jakości, ponieważ wino z takich owoców będzie kiepskiej jakości i o marnym smaku.

Owoce suszone – doskonały dodatek do win, dostępne przez cały rok, należy pamiętać, że w owocach suszonych na skutek odparowania wody wszystkie składniki występują w zagęszczeniu. Przed dodaniem ich do fermentacji należy je umyć i rozdrobnić. Doskonałe efekty można uzyskać poprzez połączenie owoców świeżych i suszonych.

Owoce mrożone – kupne jak i samodzielnie mrożone w okresie letnim.

Owoce w puszkach – również nadają się do przygotowywania win np.: egzotycznych jak Sangria. Używając owoców w puszkach (np.: ananasów) należy dodać je do wina razem z zalewą w której się znajdują.

Miód – w domowym wyrobie alkoholi może pełnić dwojaką rolę: jako surowiec podstawowy w produkcji miodów pitnych lub jako surowiec dodatkowy, uszlachetniający wina gronowe, owocowe, a nawet piwa jak i mocne trunki.

Zboża – najczęściej wykorzystywane jest żyto, pszenica, ryż i kukurydza. Przygotowanie z nich wina jest bardzo proste. Surowiec ten nie wymaga wstępnej obróbki jak w przypadku owoców świeżych.

Kompoty, dżemy – możemy je przerabiać na wina, należy tylko uważać by nie były popsute.

Niezbędny sprzęt do domowego wyrobu wina:

- Balony szklane lub pojemniki do prowadzenia fermentacji;

- Korek i rurka fermentacyjna

- Wężyki do spuszczania wina

- Wskaźnik do mierzenia cukru – cukromierz

Powyższy sprzęt jest to niezbędne minimum które pozwoli nam na rozpoczęcie przygody z domowym winiarstwem. Asortyment dostępny w wielu sklepach winiarskich.

Etapy produkcji wina:

Owoce – owoce wybieramy zawsze świeże i dojrzałe, należy je dobrze umyć, usunąć pestki.

Uzyskanie soku lub fermentacja w miazdze – wino możemy fermentować z soku uzyskanego z owoców (np.: z sokowirówki), możemy użyć też różnego rodzaju pras dostępnych na rynku. Możliwa jest też fermentacja w miazdze. W tym celu należy owoce rozgnieść i dodać preparat enzymatyczny. Przygotowany nastaw należy uzupełnić wodą i cukrem, a następnie dodać wodę, pożywkę i drożdże.

Fermentacja trwa od 1 do 4 tygodni. Po tym czasie wino należy zlać znad osadu do czystego pojemnika (fermentatora) i tam nadal zamknięte korkiem z rurką fermentacyjną powinno dokończyć swoją fermentację. W tym czasie wino należy zlać znad osadu 2-3 razy co 1-2 miesiące. Po całkowitym wyklarowaniu się, wino jest gotowe do zlania do butelek i zakorkowania.

Leżakowanie w piwnicy poprawi smak każdego wina.

Serdecznie polecam.

---

Po więcej informacji o produkcji wina zapraszam na stronę.

Sklep winiarski WinoHOBBY.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
<h2>Organizujemy przyjęcie okolicznościowe – czy zamówić catering  ?</h2>
<p>Autorem artykułu jest ZaVka</p>
<br />
Jeżeli chcemy zorganizować przyjęcie okolicznościowe należy najpierw zrobić dokładną listę zadań do wykonania i skalkulować koszty i czas jaki będziemy musieli poświęcić na zorganizowanie tego przyjęcia. Po takiej analizie można sprawdzić jakie ceny proponują firmy oferujące catering.
<p><a href="http://www.restauracjarosa.pl/content/view/88/92" target="_blank" title="catering warszawa"><img height="163" width="228" src="http://www.restauracjarosa.pl/images/stories/easygallery/resized/20/1256683155_DSC03331.JPG" alt="catering Warszawa" style="float: left; border: 1px solid black; margin-left: 1px; margin-right: 1px; margin-top: 5px; margin-bottom: 5px;" /></a>Ceny oczywiście będą się różniły w zależności czy to będzie usługa wykonywana np. w Warszawie, czy w Radomiu ale również ceny produktów też będą nieco zróżnicowane w zależności w jakim mieście mieszkamy. Po ustaleniu kosztów możemy zadecydować czy ceny jakie proponują <a href="http://www.restauracjarosa.pl" target="_blank" title="catering warszawa">firmy cateringowe</a> (oczywiście porównujemy podobne menu jakie ewentualnie byśmy robili organizując imprezę sami) są atrakcyjne i w porównaniu z wydatkami jakie byśmy ponieśli kupując produkty sami i czasu poświęconego na przygotowanie potraw usługi cateringowe okazują się wartą przemyślenia alternatywą.      <br />Kiedy zdecydujemy się, że przyjęcie będziemy organizowali sami należy pamiętać, aby na przyjęcie przygotowywać dania, które wcześniej wypróbowaliśmy, nie należy ryzykować z nowymi przepisami. Natomiast decydując się na catering możemy zdać się na doświadczenie i umiejętności pracowników takiej firmy i zamówić dania polecone przez nich. </p>
<p style="text-align: left;">Należy także  przed przyjęciem zdecydować się, jakie przyjęcie chcemy zorganizować, np. czy będzie to kolacja czy piknik w ogrodzie. Przy wybraniu drugiego wariantu zdecydowanie łatwiej będzie nam jeżeli skorzystamy z usług firmy oferującej catering. Firma taka powinna posiadać sprzęt piknikowy, stoły, grille i dowiezie nam wraz z jedzeniem całe wyposażenie na miejsce imprezy.</p>
<p>Przed przyjęciem również musimy przygotować listę gości, których chcemy zaprosić na przyjęcie. Po ustaleniu menu należy zrobić listę wszystkich produktów, które będą niezbędne do wykonania wybranych potraw, ewentualnie przekazać menu firmie cateringowej. Następnie należy zaprosić gości, można to zrobić telefonicznie lub e-mailem. Na ważne przyjęcia należy wysyłać zaproszenia pisemne.</p>
<p>Jeżeli przyjęcie organizujemy sami, tydzień przed należy kupić produkty, które mają długi termin ważności. Można również przygotować potrawy, które można zamrozić. Należy także sprawdzić, czy obrusy i serwetki są czyste. Dwa dni przed przyjęciem trzeba dokupić pozostałe produkty, owoce i warzywa najlepiej kupić w dniu przyjęcia. Oczywiście te czynności nie będą nam zaprzątały głowy przed przyjęciem, jeżeli skorzystamy z firmy oferującej <a href="http://www.restauracjarosa.pl/content/view/88/92" target="_blank" title="catering warszawa">usługi cateringowe</a>.</p>
<p>Dzień przed przyjęciem należy posprzątać dom: łazienkę, sypialnię, należy zrobić miejsce w przedpokoju na ubrania gości.  Jeżeli mamy już wszystko gotowe to pozostało nam tylko czekać na gości i dobrze się bawić podczas naszego przyjęcia.</p>
---

Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl</a>

czwartek, 17 marca 2011

Popularność kuchni wegetariańskiej

Autorem artykułu jest zergu


Kuchnia wegetariańska zdobywa w Polsce i na świecie coraz większą popularność. Badania z lat 90-tych mówią o kilkunastu milionach wegetarian w samych Stanach Zjednoczonych. Jednak prawdziwą potęgą są Indie, gdzie liczba ludzi nie jedzących mięsa jest większa niż we wszystkich pozostałych krajach razem wziętych.


Powody przejścia na dietę wegetariańską są różne — jedni stawiają na zdrowy tryb życia, inni kierują się etyką, jeszcze inni po prostu nie lubią mięsa. Jakie by powody nie były, w dzisiejszych czasach coraz łatwiej wytrwać w wegetarianizmie z uwagi na coraz większą dostępność przeróżnych produktów żywieniowych pochodzenia roślinnego.

Również gotowanie staje się coraz prostsze. Istnieją maszyny które obiorą za nas ziemniaki, zetrą marchew, podgrzeją wczorajsze kotlety w 2 minuty czy nawet upieką chleb. Na brak pomysłów na potrawy także nie można narzekać.

Istnieje wiele przepisów wegetariańskich, które z łatwością można wyszukać w Internecie. Rynek książek kucharskich, w których znajdują się jedynie przepisy na potrawy bezmięsne, podobnie jest bogaty. Wiele z tych przepisów opisuje potrawy, które nigdy nie zawierały mięsa, jednak dużą część stanowią dania oryginalnie mięsne, lecz dostosowane do diety wegetariańskiej. Trzeba przyznać, że takie posiłki to duże ułatwienie dla osób bardzo przyzwyczajonych bardziej tradycyjnej polskiej kuchni, które mimo to chcą zmienić swój jadłospis.

Innym ważnym powodem popularyzacji kuchni wegetariańskiej są ceny produktów. W czasie sezonu warzywa są bardzo tanie, ceny mrożonek utrzymują przyzwoitą cenę przez cały rok. Koszt paczkowanych roślin strączkowych (fasola, soczewica, groch) również jest niewielki, a z jednego opakowania można przygotować kotlety na kilka dni.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Śledzie

Autorem artykułu jest Maciej Gawlikowski


Oto 2 przepisy na przygotowania śledzia. Sprawdzone smaczne a przede wszystkim proste i mało pracochłonne polecam. Uwielbiam ryby za ich wyjątkowy i delikatny smak. Oto przepisy, które uwielbiam.

ŚLEDZIE W MIODZIE

Składniki

dla 4 osób

4 duże filety śledziowe solone,
4 średnie cebule, ( 2 białe i 2 czerwone)
2 łyżki przecieru pomidorowego,
2 łyżki octu,
2 łyżki miodu,
pół szklanki oliwy,
sól i pieprz,

Opis przygotowania

czas przygotowania: do 20 min

1. Śledzie wymoczyć pozostawiając lekko słone.Cebulę obrać i pokroić w półplasterki.Na patelnię odlać połowę ze szklanki oliwy i poddusić nie smażąc cebulę.Kiedy cebula będzie podduszona dodać resztę oliwy,miód i ocet.Doprawić solą i pieprzem.Pozostawić do wystygnięcia.

2. Wymoczone filety śledziowe pokroić na 3 części i wymieszać razem w salaterce z ostygniętą cebulą.Pozostawić na noc w lodówce.

Musztardowe sledzie

Składniki

dla 4 osób

sledz w oleju, 350 gram
cebula zolta, 1 duza
koperek, 0,5 peczka
musztarda chrzanowa, 6 lyzek stolowych
musztarda rosyjska, 1 lyzka stolowa
pieprz, wg uznania
cukier, 1 lyzka stolowa
oliwa z pestek winogron, 2 lyzki stolowe
woda, 2 lyzki stolowe
majonez, 1,5 lyzki stolłowej

Opis przygotowania

czas przygotowania: do 20 min

Śledzie wyjać z zalewy olejowej,wrzucic do miski,oplukac w letniej wodzie; nastepnie pokroic platy sledziowe na 2-3 cm paseczki; w osobnej misce przygotwujemy zalewe: obie musztardy,oliwe, wode,majonez,posiekany drobno koperek mieszamy razem do jednolitej konsystencji,nastpenie dodac cukier i pieprz do smaku;cebule drobno posiekac,zalac wrzatkiem na 4-5 min; odcedzic,dodac do sosu musztardowego;do tak przygotowanej zalewy wrzucic paseczki sledzia i odstawic w chlodne miejsce na min 24 godziny;

Smacznego Maciej Gawlikowski

---

Zapraszam na moje blogii:

http://zdroweprzepis.blogspot.com

http://autobeztajemnic.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl

Początki kuchni staropolskiej

Autorem artykułu jest Maria Romanowska


Początki kuchni staropolskiej Jak daleko w głąb historii Polski należy sięgnąć w poszukiwaniu korzeni staropolskiej sztuki kulinarnej? W potocznym przekonaniu kuchnia staropolska zaczyna się od spektakularnych opisów uczt barokowych z XVI wieku, potwierdzonych dywagacjam...

Początki kuchni staropolskiej




Jak daleko w głąb historii Polski należy sięgnąć w poszukiwaniu korzeni staropolskiej sztuki kulinarnej? W potocznym przekonaniu kuchnia staropolska zaczyna się od spektakularnych opisów uczt barokowych z XVI wieku, potwierdzonych dywagacjami Mikołaja Reja o szlacheckim nieumiarkowaniu w jedzeniu i piciu. Ale przecież kuchnia polska istniała od początków istnienia polskiej państwowości, aczkolwiek informacji o niej nie mamy zbyt wiele.
Mówiąc o kuchni staropolskiej trudno tak naprawdę sprecyzować, o jaką kuchnię chodzi i jakie są granice czasowe takiej kuchni. Trudno zresztą z literaturze jakiekolwiek konkretne definicje na ten temat. Czy kuchnia polska za Piastów zasługuje na miano kuchni staropolskiej, a kuchnia czasów napoleońskich już nie? Czy i jedna i druga należą do zbioru naszych tradycji kulinarnych? A może kuchnia staropolska to jest całe bogate doświadczenie Polaków na przestrzeni co najmniej tysiąca ostatnich lat, czyli od powstania państwa polskiego aż do czasów drugiej wojny światowej, po zakończeniu której nasze życie uległo radykalnym zmianom. Zmiany te, przyspieszane postępującą globalizacją świata doprowadziły również do zdecydowanej metamorfozy nasz polski stół.
Znacznie łatwiej jest natomiast wyróżnić w polskiej kuchni pewne obszary związane z poszczególnymi grupami, czy warstwami społecznymi. I tak według M. Lemnis I H. Vitry na prawdziwą kuchnię polską złożyły się trzy kulinarne wątki: chłopski, mieszczański i szlachecki,. W ciągu minionych wieków zbliżały się one do siebie lub oddalały, aż wreszcie splotły w jeden, zróżnicowany i bogaty, obejmujący wszystkie elementy polskiego stylu kulinarnego.
Jeszcze bardziej na składniki pierwsze rozkłada polską kuchnię Z. Kuchowicz, wyróżniając aż pięć kategorii, opierając się na przekonaniu, że jadłospisy poszczególnych grup związane były z ich pozycją materialną i znacznie się od siebie różniły: Można tu wręcz mówić o odrębnych kuchniach. Wymieniłbym co najmniej pięć ich kategorii. Sposób żywienia się bezrolnych chłopów czy biedoty miejskiej kwalifikował ich do kuchni ubogiej. Średnio zamożni chłopi czeladź, uboższe grupy ludności miejskiej, drobna szlachta prowadzili tak zwaną kuchnię podstawową. Kuchnia średnia była typowa dla zamożnego chłopstwa, służby dworskiej, średnio zamożnych grup ludności wielkomiejskiej i uboższej szlachty. Kuchnie pańską prowadziła zamożna szlachta, pewne kategorie ludności dużych miast, wyższy kler, przedstawiciele wolnych zawodów, np. wzięci lekarze. Najbardziej luksusowa była kuchnia typowa dla kręgów oligarchii świeckiej i kościelnej, dla dworów królewskich.

Kuchnia polska nie pojawiła się z dnia na dzień, ale była kontynuacją kuchni dawnych Słowian, aczkolwiek o ich życiu najwięcej możemy dowiedzieć się z wykopalisk archeologicznych, bo nie dysponujemy żadnymi źródłami pisanymi z tych czasów. Tak więc archeologia dostarcza nam danych świadczących o tym, że w wiekach od I do V naszej ery plemiona zamieszkujące dzisiejsze polskie ziemie utrzymywały liczne kontakty handlowe z Rzymem i innymi miastami południowej Europy. Kupcy podróżujący do Polski między innymi tzw. szlakiem bursztynowym przywozili do Polski wiele towarów pochodzenia rzymskiego i bizantyjskiego, a nawet egipskiego. Wśród niektórych wykopalisk z tamtego okresu znajdują się bogato zdobione puchary, naczynia srebrne, brązowe i ceramiczne oraz wyroby ze szkła. Dlatego też jest niemal pewnym, iż ci sami kupcy przywozili na dane polskie ziemie także różne przyprawy i artykuły żywnościowe, chociaż nie mamy na to bezpośrednich dowodów.
Szukając korzeni staropolskiej sztuki kulinarnej powinniśmy zacząć ab ovo, czyli od czasów Mieszka I. Ponieważ na ten temat nie znamy zbyt wielu, nawet fragmentarycznych, polskich źródeł, możemy szukać pomocy w opiniach obcych podróżników i przybyszów, którzy w tym czasie nawiedzali nasz kraj, a swoje wrażenia przelewali na papier i są one do dzisiaj dostępne w archiwach. I tak w drugiej połowie X wieku Ibrahim ibn Jakub – kronikarz, podróżnik i szpieg który co ciekawe zajmował się handlem z plemionami słowiańskimi, głównie niewolnikami – odwiedził po raz kolejny polskie ziemie, ale tym razem już w czasie gdy Mieszko I przyjął chrzest. Ibn Jakub pisał i ziemi księcia, że: obfituje ona w zboże i mięso i miód i ryby. Taki opis potwierdza opinia kolejnego kronikarza, tym razem blisko związanego z dawnymi ziemiami piastowskimi – Galla Anonima. Na początku XII wieku opisując państwo Bolesława Krzywoustego, zwraca uwagę, że powietrze zdrowe, rola żyzna, las miodopłynny, wody rybne, rycerze wojowniczy wieśniacy prawowici, konie wytrzymale, woły chętne do orki, krowy mleczne, owce wełniste.
Informacje o pierwszej polskiej uczcie, jaką wydali Piast i Rzepicha z okazji postrzyżyn ich syna Ziemowita, można potraktować jako legendarne przekazy, aczkolwiek taka uczta była bardzo możliwa w rzeczywistości. Lepiej udokumentowana zostało historyczne przyjęcie, jakie Bolesław Chrobry w 1000 roku zgotował cesarzowi Ottonowi III. Nawet nieprzychylny Polsce biskup Merseburga Thietmar opisuje jej wystawność, zwracając jednak głównie uwagę na wytworność uczty i bogactwo stołu, a nie na podawane potrawy. Natomiast Gall Anonim potwierdza, że gościnność polskiego króla łączyła się z jego wykwintnością kulinarną nie tylko w stosunku do tak wspaniałego gościa, jakim był cesarz niemiecki, bo:
Biesiady swoje zwyczajne tak okazałe urządzał, że każdego dnia powszechnego kazał zastawiać 40 stołów głównych, nie licząc pomniejszych. Tym wszystkim nic jednak nie wydawał z cudzych lecz wszystko z własnych zasobów. Miał też ptaszników i łowców, którzy, każdy na swój sposób, chwytali wszelkie rodzaje ptactwa i zwierzyny; z tych zaś czworonogów jak i ptactwa codziennie przynoszono do jego stołów pełne misy każdego gatunku.
W średniowieczu potrawy bogatych niewiele różniły się od dań ludzi ubogich, którzy jedli przede wszystkim mniej mięsa. W spiżarni bogatego kmiecia lub niebiednego szlachcica mogło nas zaskoczyć bogactwo artykułów żywnościowych. Znajdowały się tam: kasze, mąka pszenna i żytnia, groch, bób, olej konopny, grzyby suszone i kiszone, mięso wolowe i wieprzowe, solone i wędzone, a także wędliny, słonina, sery, masło, jaja, miód, którym słodzono potrawy oraz miód pitny i piwo. Nie brakowało również warzyw i owoców, chociaż ich asortyment był znacznie uboższy niż dzisiaj. Do najpopularniejszych należały: marchew, ogórki kiszone i świeże, kapusta świeża i kiszona, rzepa, czosnek, cebula, jak też jabłka, wiśnie, czereśnie i śliwki. Polacy byli zawsze wielkimi amatorami kasz, szczególnie na wsi, gdzie przyrządzano je na gęsto z dodatkiem oleju. Z kasz gotowano gęste, zawiesiste zupy, jadano a z mlekiem, wypiekano i prażono w piecu, kraszono słoniną i masłem. Do bardziej oryginalnych pomysłów należały potrawy z kaszy przyprawianej grzybami oraz śliwkami, albo polewanej sosami i serwowanej jako dodatek do mięs.
Dużym problemem było przechowywanie żywności, której zapasy przygotowywano jesienią i musiały one wystarczyć na długie miesiące. Dlatego też wędzono nie tylko mięso i ryby, ale także sery. Popularną metoda konserwacji było kiszenie. W ten sposób od najstarszych czasów konserwowano kapustę, ogórki, buraki. Nic więc dziwnego, że do najpopularniejszych zup należały zupy kwaśne, takie jak: barszcz, żur i kapuśniak.
Problemy z przechowywaniem żywności stały się główną przyczyną pogłębiających się różnic między kuchnia chłopów i niezamożnej szlachty a kuchnią dworską. Ci pierwsi musieli żyć ze zgromadzonych zapasów, natomiast posiadacze majątków mieli w codziennym menu mięso z hodowli oraz z polowań. W miarę ubożenia wsi różnice te pogłębiały się coraz bardziej, a szczególnie po utracie przez chłopów w XIII wieku prawa do polowania w pańskich lasach, a tym samym źródła świeżego mięsa. Chłopi starali się więc zastąpić białko zwierzęce nabiałem oraz grochem i soczewicą. Najgorsze jednak były przednówki, kiedy kończyły się zapasy, Wówczas często wypiekano chleb z mieszanki mąki, kor drzewnej, mielonych żołędzi, a czasem nawet i gliny.
Okresom głodu i nieurodzaju starali się zapobiegać niektórzy władcy. Kazimierz Wielki w zgromadził w pobudowanych w różnych częściach kraju spichrzach zboże, które było wydawane podczas głodu w zamian za prace przy robotach publicznych lub akonto przyszłych zbiorów. Kiedy w 1408 roku Krzyżacy przechwycili u ujścia Wisły 20 statków zapełnionych zbożem ze spichrzy kujawskich przeznaczonych dla głodującej Litwy, przyczyniło się to do wypowiedzenia wojny państwu krzyżackiemu.
Do historii przeszła uczta, którą w 1364 roku wydał krakowski bankier i restaurator Wierzynek najmożniejszym z całej Europy, którzy przyjechali do Krakowa na zaproszenie Kazimierza Wielkiego z okazji zaślubin wnuczki króla z cesarzem rzymskim Karolem IV Luksemburskim. O randze przyjęcia świadczy fakt, że było na nim obecnych co najmniej kilku cesarzy i królów europejskich. Wiemy tylko z przekazów Jana Długosza, że przyjęcie zachwyciło wszystkich biesiadników, ale nie zachował się żaden przekaz dotyczący serwowanych potraw.
Znacznie więcej wiemy o tym, co jedzono w drugiej połowie XIV wieku na dworze Władysława Jagiełły i Jadwigi na podstawie zachowanych w archiwach rachunków dworskich. Kuchnia królewska nie należała, według dzisiejszych standardów luksusu, do wykwintnych. Potwierdza to ogólnoeuropejskie trendy w tych czasach. Otóż, przed końcem XV wieku nie było w Europie kuchni wyrafinowanej, a okazałe uczty, których pisy znajdujemy w dokumentach i literaturze, charakteryzowały się tym, że ostentacyjna ilość górowała w nich nad jakością i chodziło tylko o zaspokojenie potrzeby luksusu, którego charakterystyczną cechą – a cecha ta miała długi żywot – jest rozpasane mięsożerstwo.
Do stołu na dworze Jagielły podawano przede wszystkim wołowinę duszoną i pieczoną, wieprzowinę, drób, a rzadziej prosięta, cielęcinę oraz baraninę, jak również kaczki i gęsi. Rzadko serwowano również dziczyznę. Rachunki wskazują, że na jeden dworski posiłek zużywano około dwóch kilogramów mięsa na mężczyznę i 1,3 kg na kobietę. Z tej ilości żywiła się także czeladź i ciury, którzy zużywali około 300 g na osobę. W dni postne na dworze spożywano zawsze ryby: świeże, solone lub suszone. Posiłki nie należały może do spartańskich, ale nigdy nie podawano na nich jaj i masła. Co charakterystyczne, codziennie w jadłospisie znajdował się groch, jak również kasza jaglana i manna. Mało za to jest jarzyn, ale zapewne dlatego, że nie kupowano ich tylko pochodziły z dworskich ogrodów. Wymienia się za to w rachunkach cebulę, grzyby i pietruszkę.
Żelaznym składnikiem każdego posiłku był, oczywiście, chleb. Znano wiele różnych gatunków pieczywa: chleb, bułki, rogaliki, precle, sucharki czy słodkie placki z serem i makiem.
Polska XVI wieku była krajem zamożnym o wysokim poziomie kultury, także materialnej. Dostatek panował nie tylko wśród szlachty, ale także wśród niższych warstw społecznych: mieszczaństwa i chłopów. Były to ostatnie dobre chwile przed uwłaszczeniem chłopów, a w miarę jak oddalamy się od „jesieni średniowiecza”, sytuacja staje się (w całej Europie) coraz gorsza, i to aż do polowy XIX wieku, a w niektórych rejonach Wschodu, szczególnie na Bałkanach, aż do wieku XX.
Właśnie w XVI wieku zaznacza się dwoistość polskiej kuchni. Duży wpływ na to miał przyjazd z Włoch do Polski w 1518 roku nowo poślubionej żony Zygmunta I Starego, Bony Sforzy. Nie akceptowała ona tłustej i obfitej kuchni polskiej opartej głównie na mięsie i ubogiej w warzywa. Dworskim menu zajęli się więc kucharze włoscy, którego próbkę dostarcza nam opis uczty wydane w Neapolu z okazji ślubu Bony per procura z Zygmuntem Starym: Podano 25 potraw w następującej kolejności: nugat z orzeszków z serem śmietankowym, przybrany marmoladą i konfiturą z różnych owoców; galareta mięsna z sałatą; sztuka mięsa z białym sosem i musztardą; pieczone gołąbki; pieczeń wołowa z sosem winnym lub octowym; francuskie ciasto nadziewane serem; dziczyzna gotowana z przyprawą węgierską; paszteciki mięsne; pawie duszone we własnym sosie; ciasteczka florenckie; pieczeń z dziczyzny z białymi kluskami; galareta mięsna; króliki we własnym sosie (…). Do tego wszystkiego podano wino białe i czerwone oraz wino gotowane z miodem i korzeniami. Nic więc dziwnego, że przeniesienie takiej kuchni na polski grunt nie wzbudziło w Polakach zbytniego entuzjazmu. Jak na polskie gusta kuchnia ta była zbyt wykwintna.
W epoce Wazów w XVII wieku kuchnia nawet na dworze królewskim była raczej polska i niewiele zmieniali się w czasie. Bo oto przykładowe produkty, wykorzystane na dworze królewskim na śniadanie w styczniu 1601 roku: kapłony, kuropatwy, kurczęta, pieczeń cielęca, polędwica, gęsi, jaja, mąka żytnia, rozmaryn, majeranek, masło, pasztet. Na obiad podano potrawy bardzo podobne, bo: cielęcinę, podroby, kury, kurczęta, gęsi, gołębie, ser, a do tego pieczywo i piwo. Pól wieku później, bo w latach 1650-1652 w skład śniadania wchodziły: flaki, ozory, pieczeń cielęca, bigoski, nóżki, płucka cielęce, drób, twaróg, powidła, miód. Sam Zygmunt III Waza przepadał natomiast za rybami i piure z grochu kraszonego słoniną.
Pierwsza połowa następnego XVIII wieku, to czasy saskie – czasy rozwiązłości i znacznego rozluźnienia obyczajów, a przykład szedł prosto z dworów Augusta II i Augusta III, znanych ze swego obżarstwa i opilstwa. To również czasy wielkich pijatyk, opisywanych w licznych wspomnieniach i pamiętnikach oraz innych dokumentach. Jeszcze w epoce baroku wykształcił się wśród polskiej szlachty zespól cech określanych mianem sarmatyzmu, co obejmowało zarówno przywiązanie szlachty do przepychu i splendoru, jak i jej zamiłowanie do widowiskowości i ostentacji. Kuchnia sarmacka była kuchnią konserwatywną, w której splatały się i przenikały nawzajem dwa nurty: plebejski i dworski. Magnaci jadali także tradycyjne, skromne potrawy. Na śniadanie niemal wszyscy spożywali polewkę piwną. Niesłychanie popularną potrawą był także przecierany groch ze słoniną, podawany na koniec uczty.
W XVII wieku pojawiły się również w polskiej kuchni słodycze. Nie są to słodzone miodem kołacze czy korowaje. W kuchni dworskiej poczesne miejsce zajmowały w tym czasie wety, czyli konfekty, cukry i owoce. Początkowo wety ograniczały się do konfitur i owoców kandyzowanych miodem , ale z czasem wśród nich pojawiały się i inne słodycze. Sławne cukry, z których budowano olbrzymie dekoracje na stołach, zwane dragantami, składały się z cukru spajanego gumą draganową (rodzaj gumy arabskiej) umożliwiającą formowanie masy. Te słodycze stały się ważnym elementem uczty, znacznie bardziej rozbudowanym niż w zachodniej sztuce kulinarnej. Cukier w tym czasie był już dostępny, ale ceny jego były wysokie. Dostatek cukru był więc dowodem zamożności. Tworzone przez cukierników dekoracje cukrowe podnosiły rangę uczty oraz pozycję gospodarza.
Zmiana obyczajów nastąpiła w drugiej połowie XVIII wieku. Powoli zaczęły na polskich stołach upowszechniać się ziemniaki, które przyszły do Polski a Czech i Niemiec. Ich wielkim zwolennikiem był sam król Stanisław August. Jednak dopiero w XIX wieku ziemniaki stały się jednym z najpopularniejszych składników naszego polskiego menu. W okresie zaborów, czyli od końca XVIII wieku aż do wybuchu I wojny światowej kuchnia polska przejęła wiele zwyczajów kulinarnych i potraw a kuchni zaborców. Poznańskie przejęło niektóre dania z kuchni niemieckiej, takie jak golonka, dania jednogarnkowe, kluski drożdżowe na parze, oraz ciasta drożdżowe, jak również przetwory: marynaty, marmolady, kompoty. Niewiele przejęli Polacy od Rosjan pod zaborem rosyjskim. Na tych polskich ziemiach kuchnia była najbardziej chyba zbliżona do kuchni naszych przodków: oparta na rosole, krupniku, pieczeni w różnych postaciach, kotletach, flakach.
Najwięcej kulinarnych nowości przejęto od zaborców w Galicji. Z racji swego położenia ścierało się tam wiele różnych wpływów: od austriackich i węgierskich po czeskie i ukraińskie. We wschodniej Galicji jedzono na przykład paprykę, bakłażany i mamałygę, które nie były znane w innych częściach Polski, gulasz węgierski, konfiturę z róży, bliny, kutię, Tutaj też swój początek mają pierogi ruskie i pierogi z kaszą gryczaną oraz przejęte z kuchni wiedeńskiej znakomite słodycze.
Dzisiaj różnice te zacierają się, a odmienności kuchni są utożsamiane raczej ze zwyczajami domowymi niż z pochodzeniem z określonych regionów.

Literatura:

K. Bokenheim, Przy polskim stole, Wrocław 2003.
F. Braudel, Kultura materialna kapitalizmu 15-18 wiek. Struktury codzienności, t. 1. Warszawa 1992.
Z. Kuchowicz, Obyczaje staropolskie XVII-XVIII wieku, Łódź 1975
M. Lemnis, H. Vitry, W staropolskiej kuchni, Warszawa 1983
Obyczaje w Polsce, (red.) A. Chwalba, Warszawa 2005.

--- Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl